fbpx

Matki Expatki

Rzuciłaś wszystko dla Jego pracy?
Oto czemu cierpisz...


 

W pierwszych latach życia na emigracji, często zastanawiałam się o co chodzi i co jest ze mną nie tak. Dlaczego cały czas mi coś nie pasuje? Przecież mam w zasadzie wszystko, niczego mi nie brakuje. Wszyscy jesteśmy zdrowi, mąż dobrze zarabia więc możemy pozwolić sobie na wygodne życie.

Jedyne czym muszę się zająć to dzieci i ogarnięcie domowych spraw. Nie staje przed codziennymi „challengami” w pracy, nie muszę codziennie z językiem na brodzie szykować śniadaniówek dla dzieci i biec już spóźniona do pracy. W końcu nie muszę pracować, przecież tak długo o tym marzyłam.

No to skąd to cierpienie???

Złota klatka

Podczas pierwszego roku naszego pobytu w Abu Dhabi mieszkaliśmy na osiedlu na którym było kilka basenów, rosły palmy, a za oknem bez przerwy świeciło słońce. Czułam się jakbym zamieszkała w raju. Niestety szybko okazało się, że to rajskie życie nie jest wcale takie idealne.

Abu Dhabi znacznie różni się od Polski pod względem infrastruktury. Wszędzie jeździ się samochodem i nie ma chodników. Brak samochodu sprawił, że moje życie ograniczyło się głównie do osiedla na którym znajdował się nasz apartament, a na nim malutki plac zabaw i te nieszczęsne baseny. Dlaczego nieszczęsne? Bo po kilku tygodniach ciągłych zabaw z dzieckiem w wodzie miałam ochotę zrobić coś innego i zmienić otoczenie. Szybko okazało się, że to osiedle wyglądające jak wakacyjny resort jest taką złotą klatką w której jestem zamknięta.

Rozłąka z rodziną i przyjaciółmi

Kolejny aspekt, który przyczynia się do odczuwania cierpienia przez Matki Expatki  to utrudniony kontakt z bliskimi, z rodziną i przyjaciółmi. Niby jest skype i można porozmawiać online, ale trudno porównywać to do takiego bezpośredniego kontaktu. Często występująca różnica czasowa też znacznie potrafi utrudnić nawiązanie kontaktu z bliskimi.

Nie bez znaczenia jest fakt, że wszystkim się wydaje że masz świetne życie. Ty sama trochę chcesz żeby wszyscy tak myśleli, bo jeżeli tak nie będzie to potraktujesz to jak własną porażkę. Trochę więc między słowami próbujesz powiedzieć bliskim że Twoje życie nie do końca jest takie jak je sobie wyobrażałaś, ale nie przyznajesz jak czujesz się na prawdę i to sprawia, że ta więź z bliskimi i z przyjaciółmi słabnie. Taka relacja na odległość jest trudna. Trudniej jest się otworzyć, smutki przeżywa się w pojedynkę a to prowadzi do odczuwania samotności i pogłębia odczuwane cierpienia.

Pogorszenie relacji z mężem

Mój mąż pracował bardzo dużo, codziennie wracał późno. Ja po całym dniu spędzonym z dzieckiem marzyłam żeby porozmawiać z kimś dorosłym. Chciałam się wygadać a nawet trochę ponarzekać, że jest mi źle i że nie jestem szczęśliwa. On po 13 godzinach pracy wracał zmęczony i zwyczajnie często nie miał już siły na te rozmowy, co z czasem odbiło się na naszej relacji.

Nosiłam w sobie żal, miałam taką wewnętrzną pretensje do męża chociaż, przecież on mnie do niczego nie zmuszał. Ten wyjazd to była moja świadoma decyzja i to dodatkowo powodowało że czułam się jak niewdzięcznica. Wszystko to może spowodować trudności w komunikacji z mężem a tym samym poczucie jeszcze większej samotności.

Rezygnacja z własnych potrzeb i pragnień

Rezygnacja z siebie, rezygnacja z pracy, rezygnacja z własnego rozwoju i całkowite poświęcenie się dziecku.

Te wszystkie z was, które mają dzieci wiedzą że taki mały roczny szkrab potrafi, zadysponować całym czasem matki i nie ma mowy tutaj o czasie dla siebie.  Nie wiem jak to się stało że nagle przyklejono mi, a w zasadzie to chyba sama sobie przykleiłam plakietkę „jestem mamą i żoną” i tyle. Z czasem coraz gorzej o sobie myślałam, po prostu czułam się coraz mniej wartościowa bo się nie spełniałam, bo nic ekscytującego w moim życiu się nie działo.

Nie potrafiłam sobie dać wsparcia tylko cały czas się nakręcałam myśląc i mówiąc sobie że muszę dać radę. Bo przecież to nie jest nic takiego, ja jestem tylko mamą jak tysiące innych mam, wychowuje dziecko, jestem w domu i powinnam się przecież z tego cieszyć bo mam możliwość towarzyszyć mojemu maluszkowi w tych jego ważnych chwilach a ja narzekam. Zamiast dać sobie wsparcie, poklepać się po plecach i docenić swoje poświęcenie – to ja myślałam o sobie w sposób krytyczny.

Każda matka wie jak czasem trudne emocjonalnie i psychicznie i męczące może być spędzanie całych dni z dziećmi, własnymi dziećmi również 😊.

Obwinianie się za podjętą decyzję

Nie jestem w stanie zliczyć ile razy w głowie cofałam się do przeszłości zastanawiając się co też ja najlepszego zrobiłam. 

Dlaczego ja podjęłam właśnie taką decyzję, dlaczego ja się zgodziłam na ten cholerny wyjazd? 

Dlaczego ja nie przemyślałam tego lepiej? Dlaczego ja nie pomyślałam jak to życie w tym Abu Dhabi wygląda? 

Dlaczego ja nie zastanowiłam się nad tym jak się będę czuła kiedy będę siedzieć w domu, kiedy nie będę się rozwijać? Ja zawsze byłam osobą ambitną, zawsze mi zależało na tym żeby rozwój był częścią mojego życia, więc to ciągłe analizowanie tego faktu dlaczego taką a nie inną decyzję podjęłam i czy ona na pewno była słuszna było bardzo męczące. No bo z jednej strony cierpię i jest mi źle, ale z drugiej strony mój syn pójdzie do przedszkola i nauczy się języka, mój mąż zarobi lepsze pieniądze dzięki czemu podniesiemy nasz komfort życia. Zamęczałam się tą ciągłą analizą i myśleniem o tym zupełnie bez sensu, bo to nigdy nie przynosiło żadnych konkretnych rezultatów. Zamiast się w tamtym momencie skupić na tym co zrobić żeby poprawić swoją sytuację, co zrobić żeby poczuć się lepiej, żeby zawalczyć o siebie i zatroszczyć się o siebie. Żeby dać sobie przyzwolenie na to że cierpię, że jest mi źle i że jestem nieszczęśliwa, w związku z czym muszę zrobić coś co to zmieni, co sprawi że tego cierpienia będzie mniej.

Czemu ja o tym opowiadam?

Bo może przeczyta to jakaś zagubiona duszyczka, która jest w tym miejscu w którym ja byłam parę lat temu i może jak zobaczy, że Manelska też tak miała to uwierzy, że to jest chyba całkiem normalne. Potraktuje siebie z większą troską, serdecznością, i wyrozumiałością nawet jeżeli nie będzie w stanie zmienić swojej aktualnej sytuacji. No bo czasami tak po prostu jest, że trzeba zacisnąć zęby i wytrzymać, ale kluczowe i ważne tutaj jest to co my w tym wszystkim w takich trudnych chwilach o sobie myślimy i jak się sobą opiekujemy.

Tych powodów z których my matki expatki cierpimy można tutaj wymieniać bez liku, każda z nas ma swoje doświadczenia, ale to potwierdza tylko jedno, że ten wyjazd na emigrację i to życie na emigracji nie jest tylko takie cukierkowo różowe, ma też tą swoją ciemną stronę i to że czujemy smutek i samotność, że się złościmy na mężów, że cierpimy jest normalne, jest ludzkie.

Moja rada dla kobiet na emigracji!!
  • Popatrz na swoją aktualną sytuację, zauważ powody swojego cierpienia i smutku. 
  • Daj sobie przyzwolenie na odczuwanie wszystkich emocji, również tych negatywnych.
  • Kiedy już je zauważysz, nazwiesz i zaakceptujesz zrób coś co sprawi ci przyjemność.
  • Pomyśl o sobie jak o swoim dziecku, które chcesz otulić i pocieszyć kiedy odczuwa smutek i zrób dla siebie coś miłego.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top